ZACHĘCAMY ABSOLWENTÓW DO NADSYŁANIA WSPOMNIEŃ O NAUCZYCIELACH - lozakopane@poczta.fm
WSPOMNIENIA
o PROFESORZE ANTONIM ŚWIĄDRZE
Dopiero dzisiaj natknęłam się na tę księgę. Wiem, że dzisiaj pochowano Jaśka Bachledę Curusia wraz z Tatą. Jasiek był uczniem naszego liceum, ale przeniósł się w trakcie nauki do liceum sportowego w Kuźnicach.
Smutno gdy żegna się kolegów. Ale jeszcze smutniej gdy zobaczyłam, ze prof. Świader też nie żyje. "Piękny Toni" mądry, kochający uczniów, wszystko im wybaczający ale o wszystkich pamiętający! Kilka ładnych lat po maturze odwiedził mnie na kulisami Teatru Ateneum, gdzie mój ówczesny Teatr (im J.Osterwy w Lublinie) miał swoje występy. Ile razy przejeżdżałam do Zakopanego i spotykałam go, opowiadał mi o Izbie, byłam tam kilka razy - nawet moje dzieci tam zaprosił !!! i opowiadał im o Zakopanem, o Polsce, o ich Mamie.....smutno, że odszedł...
Nigdy tego nie zapomnę, jak żegnał z wielkim wzruszeniem mojego ojca - też nauczyciela - do dziś go widzę, jak nie patrząc się na nasz smutek, pocieszał nas snując wspomnienia ze spotkań z nim...Teraz mogą sobie razem gawędzić...gdzieś tam... Żegnaj profesorze!
Małgosia Nieśpiałowska
Prof. Antoni Świąder był moim wychowawcą. Uczył nas nie tylko jak zgłębiać wiedzę chemiczną, ale także organizował wyprawy poszukiwawcze na polską Orawę. Zbiory z tych wycieczek stanowiły początki ogromnej kolekcji kultury materialnej Spisza, Podhala i Orawy. Jeździliśmy do Krakowa, gdzie dzięki Jego znajomościom nocowaliśmy na Salwadorze, lub w "Kossakówce".
Ludzie tacy jak On odchodzą - bo taka jest kolej rzeczy, ale nigdy nie umierają tak do końca. Zostają dalej w pamięci następnych pokoleń swoich wychowanków.
Wierzę, że teraz mógłby Pan powiedzieć, Profesorze: "Non omnis moriar" - bo taka jest prawda.
Wojsław Lichaczewski
Wspominam zawsze z sympatią Śp. Prof. Świądra...Pamiętam Jego wykłady z chemii...ćwiczenia i klasówki...Potrafił zrozumieć ucznia, który zgłaszał na początku lekcji nieprzygotowanie z zadanego tematu, jeśli był ku temu ważny powód...
Choć potrafił być ostry i wymagający, to niewątpliwie był wielkim przyjacielem młodzieży... Potrafił z sercem interesująco opowiadać o wielu wydarzeniach z historii Polski, naszego regionu i swojej ojczystej ziemi. Był autentycznym patriotą, kochającym swój kraj i jego dzieje - wszak stworzył z własnych, w trudzie uzbieranych i jakże cennych niejednokrotnie eksponatów, tzw. Izbę Ojczyźnianą, po której chętnie oprowadzając młodzież i dorosłych, uczył ich umiłowania Ojczyzny i jej historii...
Niezapomniana była wycieczka naszej klasy "C" z Profesorem do Stolicy - jeszcze mam z niej zdjęcia... Oprowadzał nas po Łazienkach i Starówce, ze swadą opowiadając o zakątkach Warszawy...
Szkoda, że nie wiadomo, co stało się z tak wielkim zbiorem eksponatów z Izby Ojczyźnianej, kiedy już Śp. Profesor z powodu pogarszającego się stanu zdrowia, nie mógł dopilnować osobiście zabezpieczenia całości zbioru..! Gdzie obecnie jest on przechowywany, kto nad nim sprawuje pieczę...- mam nadzieję, że nie został on rozgrabiony i nadal w całości gdzieś istnieje...!!! To było dzieło życia Śp. Profesora i byłby żal i wstyd, gdyby nikt o to dzieło właściwie nie zadbał...!!!
Najszczersze wyrazy współczucia Rodzinie i wszystkim, którzy kochali Śp. Prof. Antoniego Świądra, składam w imieniu klasy "C" rocznika 1968.
Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie...
Janina Jarosz Walczak
Bardzo Go lubiłam.
To, czego mnie nauczył dało mi solidną podstawę do zdobywania wiedzy na studiach. Do dziś pamiętam mnóstwo z chemii ogólnej. Całe życie byłam Mu za to wdzięczna i przy tej smutnej okazji chcę się swoją wdzięcznością i swoim ciepłym wspomnieniem o Panu Profesorze - z Wami podzielić
Barbara Radziszewska
Wspominam prof. Świadra z rozrzewnieniem i uśmiechem; znaczki( zamiast ocen), które stawiał w dzienniku były dla nas zagadkami nie do rozwiązania.
Pamiętam, ze( w trzeciej klasie) miałam w rubryce dwa wykrzykniki i jeden przecinek, parę minusów i kilka liter.
Danuta Bielawa
Tak trudno mówić o pożegnaniu ludziach, którzy byli zawsze, towarzyszyli naszej młodości, coraz mniej osób, które pamiętają i są punktem orientacji i odniesienia...Pan Profesor Świąder jest, był nie tylko ekscentrycznym nauczycielem, był mecenasem twórczości wszelakiej, stawiał bardzo duże wymagania - chemia, jak dla mnie była przedmiotem ciężkim ,klasówki, pisane na małych, rozdawanych przez profesora kartkach opłacałam bólem żołądka, nie mniej przedmiot ten przestał być nie pojmowalny, natomiast stworzony przez profesora salon niezależnych pozwolił na swobodę, ja podobnie jak Elżbieta, właśnie dzięki profesorowi miałam swój pierwszy wernisaż...smutno...
Renata Walaszkowska
Zawsze milo wspominamy naszych nauczycieli i żal, jeżeli odchodzą, ale taka jest kolej rzeczy na tym świecie i nikogo z nas to nie ominie. Tylko, dlaczego ta starość dla niektórych jest taka okrutna. Teraz mam nadzieje będzie cieszył się radością wieczną ze swoimi przyjaciółmi, którzy odeszli wcześniej. Ja zawsze będę go pamiętać nie tylko jako nauczyciela chemii, ale jak przychodził koło 8 wieczór do Kmicica sprawdzać czy my nie zapomnieliśmy wrócić do domu. Niech spoczywa w spokoju.
Krystyna Dreger
Profesor Świader był moim wychowawcą przez 4 lata Liceum 1964-1968. Był bardzo młody i całkiem przystojny. Podkochiwałam się w nim po kryjomu i chemia została moim ulubionym przedmiotem.
Zawsze chciałam być blisko niego. Pamiętam, że pojechaliśmy z klasą na wycieczkę w Góry Świętokrzyskie i jednego dnia po długiej wędrówce po górach, oświadczyłam mojemu ukochanemu Profesorowi, że go kocham. O mało się nie przewrócił na tej ścieżce. Skarcił mnie bardzo za moje wyznanie. Ponieważ bardzo się przyjaźnił z prof. Krysią Wyrobą, więc wytłumaczyłam sobie Jego reakcje, miłością do Krysi, a nie do mnie!
Niemniej jednak, bardzo rzewnie wspominam profesora, i miłość do chemii ukierunkowała moje życie.
Składam moje kondolencje dla rodziny i przyjaciół Tego wielkiego pedagoga i przyjaciela młodzieży.